Czwartek, 7 grudnia 2023
Teresa Ambord
Bitwa na słowa między dwoma gubernatorami brzmi trochę jak szkolna wymiana zdań. Wydaje się, że gubernator Teksasu Rick Perry puszcza oko do gubernatora Kalifornii Jerry'ego Browna. Brown jest wyraźnie zirytowany, ale reaguje tak, jakby Perry był bardziej komarem niż zagrożeniem. Problem? Teraz, gdy Kalifornia jest stanem o najwyższych stawkach podatkowych w kraju, Perry zaprosił firmy ze Złotego Stanu do przeniesienia się do stanu Samotnej Gwiazdy.
"Przyjedźcie sprawdzić Teksas", powiedział Perry. Teksas ma "niskie podatki, rozsądne przepisy i sprawiedliwy system prawny", na co Brown powiedział dziennikarzom w Kalifornii: "To nie jest poważna historia, chłopaki".
Oto, co się stało:
W listopadzie Kalifornia uchwaliła Propozycję 30, podnosząc górną stawkę podatkową z 10,3% do 13,3%. Niektórzy zamożni mieszkańcy, w tym zawodowy golfista Phil Mickelson, wypowiedzieli się na ten temat, sugerując, że zastanawiają się nad swoim adresem z powodu podwyżki podatków, która zbiega się w czasie z federalną podwyżką podatków o 4,6%. Inny zawodowy golfista Tiger Woods opuścił Kalifornię wiele lat temu z powodu wysokich podatków stanowych, przenosząc swój majątek na Florydę, również z powodu wysokich podatków.
W związku z tym, że podatki są w centrum uwagi, Perry odwiedza kluczowe obszary Kalifornii w połowie lutego, aby zorganizować przyjęcie dla właścicieli firm, którzy skontaktowali się z jego biurem w celu uzyskania informacji. Wcześniej grupa znana jako TexasOne (niefinansowana przez podatników) przeprowadziła serię trzydziestosekundowych spotów radiowych skierowanych do firm. W reklamach Perry mówi: "Budowanie biznesu jest trudne, ale słyszałem, że budowanie biznesu w Kalifornii jest prawie niemożliwe".
Odpowiedź Browna
Gubernator Kalifornii odrzucił reklamy, mówiąc, że TexasOne wydał na nie tylko 24 000 dolarów, więc jak mogą być skuteczne? Przypomniał swoim wyborcom, że Kalifornia promuje przemysł zielonej energii i inwestycje venture capital.
"Czy uważasz, że kilka sztuczek polityka zrobi jakąkolwiek różnicę?" - zapytał dziennikarzy. "Ludzie inwestują swoje pieniądze tam, gdzie dokonały się te wielkie rzeczy. Pomysły, struktury, klimat, możliwości są właśnie tutaj, na wybrzeżu Pacyfiku".
Brown dodał: "Kłusownictwo nie działa. To jest coś, co wielu gubernatorów robiło wcześniej i z tymi samymi nieskutecznymi rezultatami".
Kto ma rację? Obie strony mają uzasadnione korzyści. Wielu zamożnych ludzi jest gotowych wyłożyć dodatkowe pieniądze, aby cieszyć się słonecznymi wybrzeżami Pacyfiku i hollywoodzkim blichtrem, a ponadto czują się wzmocnieni przez skupienie się stanu na zielonych inicjatywach.
Mimo to istnieją dowody, faktyczne i anegdotyczne, że działa syfon pieniężny, wabiący ludzi z dala od Kalifornii.
Z drugiej strony, badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Stanforda wykazało, że Kalifornia ma najwięcej milionerów na mieszkańca, podczas gdy stany, w których nie ma podatków, mają mniej niż średnia liczba zamożnych osób. Brown i jego zwolennicy liczą na to, że ludzie kochają Złoty Stan za złote słońce, nawet jeśli nie za złote możliwości.
Obaj gubernatorzy mają swoje dobre strony. Teksas jest przyjazny dla biznesu, ale cholernie gorący. Kalifornia jest obciążona podatkami, ale ma ponad 700 mil wietrznego wybrzeża. Być może tylko czas pokaże, czy firmy będą w stanie przetrwać burzę wysokich podatków w nadziei na lepsze dni, czy też zamienią balsamy do opalania na kowbojskie kapelusze.